Rzuciliśmy wszystko i pojechaliśmy w Bieszczady. No prawie wszystko 😉 Po prostu pojechaliśmy na urlop w Bieszczady, a nigdy wcześniej tam nie byliśmy.
Rzadko kiedy można się spotkać z negatywną opinią o tamtych terenach, górach, urokach przyrody. W zasadzie wszyscy kochają Bieszczady.
Pakując się na wyjazd, największy dylemat mam nie z tym, ile wziąć skarpetek i majtek czy jaka tam będzie pogoda. Mnie zazwyczaj zastanawia najbardziej, jaki wziąć aparat, a w zasadzie – ile i jakie obiektywy. A może zrobić tym razem przeźrocza? Lubię slajdy.
Ale tym razem było trochę inaczej – dylematu sprzętowego nie było. Odkąd mamy Fuji’ka X-T10, wycieczki są ogarnięte. Dylemat pojawił się inny – jak chciałbym sfotografować Bieszczady (poza typowymi zdjęciami)?
W zasadzie, nie znalazłem podczas pobytu odpowiedzi na to pytanie. Pomysł jednak nasunął się po powrocie, podczas oglądania materiału.
Zobaczcie sami: